Premiera blogowa czarnej chusty

W końcu po bardzo długim czasie mam przyjemność zaprezentować swoje "wymęczone" dzieło :-) Chustę skończyłam szydełkować dość dawno, bo w sierpniu, ale została w domu i nie miał kto zrobić zdjęć :-( Tak to ta sama biedna chusta, której etapy powstawania zaczełam opisywać na blogu jakieś pół roku temu ;-) Z racji tego, że zrobiło się już chłodno, chusta trafiła do nowej właścicielki- mojej przyjaciółki, zdjęcia mam dzięki jej uprzejmości :-*

Wiele z nią przeszłam, ale i wiele przez to nauczyła:
- być bardziej cierpliwą,
- dokładniej czytać opisy,
- nie iść na skróty, bo kiedyś to się "zemści" na mnie,
- przerabiać schematy z głową oraz
- najważniejsze- nie spieszyć się.
Na efekty pracy zawsze przyjdzie pora...

Chusta jest dość duża, choć w zamierzeniu powinna być większa niestety brakło mi już czasu :-( może kiedyś przy okazji dorobie jeszcze kilka rzędów, a może sama Właścicielka ją powiększy- jak mi się ostatnio pochwaliła kupiła szydełka, włóczki i sama chce spróbować nauczyć się szydełkowania ;-)

Kilka ujęć z bliska... Niestety ciężko jest uchwycić piękno chusty, ale mam nadzieję, że zdjęcia się spodobają- przynajmniej mi przypadły do gustu :-)

Oraz jeszcze raz chusta w całej swojej okazałości, leżąc na podłodze- to zdjęcie chyba najlepiej pokazuje jak wygląda wzór.

Nie no żartowałam ;-) mam kilka zdjęć z domu, ale sama nie mogłam się zdecydować, które... Więc poprosiłam o zdjęcia Przyjaciółkę ;-) poniżej przedstawiam tak dla kontrastu- chusta na innym tle- 1 ze zdjęć zrobionych przez moja siostrę.

Na dzisiaj tyle, następny post z informacjami o kocyku... Uciekam już na konwersacje z angielskiego ;-)

Miłego wieczoru :-*